Zazdrosny czterokołowiec

Felek obudził się, jak co dzień, nieco spóźniony. Cóż, nigdy nie był rannym ptaszkiem. Właściwie to należałoby dodać, że on nie był ani rannym, ani ptaszkiem. Ot co! Feliks był nowym modelem Passata. Autem, które kochało siebie! Kiedy tylko znalazł chwilkę zachwycał się swoim idealnym wyglądem i przeglądał się w bocznych i tylnych lusterkach. Miał nie tylko perfekcyjny wygląd, ale i technologię. Gdy słyszał: ”To doskonałe połączenie komfortu, elegancji i dynamiki” wiedział, że to o nim. Bo on był NAJ! Już po śniadaniu pędził jak strzała do myjni. Tam zanurzony w pachnącym płynie i lekkiej, białej piance oddawał się marzeniom. Wiedział, że jest podziwiany. Mała, żółta Skoda co rano na parkingu przed biurem, patrzyła na niego zalotnie, a zakochana Łada wysyłała nieśmiałe spojrzenia.
I może Feliks byłby jak jego imię „szczęśliwy”, gdyby… Gdyby nie Franek, którego spotykał w drodze do pracy. Cóż… ludzie brak szczęścia nazywają często zazdrością. Czy mają rację?

Franciszek był pociągiem, a jego droga przecinała drogę Passata. Młody przystojniak nie raz planował zmianę trasy, aby tylko nie spotkać Frania…ale nigdy mu się to nie udawało. Wstawał z opóźnieniem, a zaraz potem oddawał się rozkoszy mycia i czasu na objazd zawsze mu brakowało. W rytm stukotu kół przejeżdżającego pociągu układał w głowie zazdrosne myśli: jest więk-szy, sil-niej-szy i ma sza-cu-nek. I kto wie, czy właśnie o ten szacunek najbardziej nie chodziło Felkowi? Obserwował każdego poranka jak Rampy, po obu stronach drogi nisko Frankowi się kłaniały. On też tak chciał!

Pewnego dnia tak użalał się nad sobą, że nie jest Franciszkiem, że postanowił coś z tym zrobić. I znalazł wróżkę Czary Mary. Adres kobiety odszukał w necie i kierowany nawigacją, przyjechał do jej niezwykłego domu.

-Witaj- przywitała gościa.
-Dzień dobry-odrzekł.
-Cóż sprowadza cię przystojniaku w moje progi? I zanim odpowiedział, dodała:
-Moja kula mówi, że masz fajną pracę, powodzenie u pań i czas dla siebie…zatem?
-Tak droga Mary, mam to wszystko, a jednak znam kogoś kim chciałbym być. Czy mogłabyś zamienić moje życie, z życiem pociągu Frania?

-Hej Passacie, to nie jest dobry pomysł! Nie spodoba ci się ta zamiana- przekonywała.
-Mary proszę –błagał.
-Passacie za długo żyję na tym świecie, by nie wiedzieć, że to głupi pomysł. Raczej poproś o zmianę twojego serca, z niego trzeba wymieść zazdrość. To ona zaślepia ci oczy-wyjaśniała.

Feliks wciąż upierał się przy swoim, więc Mary życie mu zamieniła. Przyszła ciemną nocą…a rano Passat był pociągiem, a pociąg Passatem.

Krzykiem Rozkładu Jazdy zaczął się Feliksowy dzień. Ten gbur-jak myślał o nim Felek-przynaglał go do pracy. A, że był śpiochem, brakło mu czasu na śniadanie i poranną kąpiel. Brudny od sadzy, wyjechał na swą pierwszą pociągową trasę. Już nie chciał się przeglądać. Wiedział, że jego pięknem będzie dzisiaj siła. Myślał tak do trzeciej stacji, na której doczepiono do niego 10 wagonów z towarem. I nawet ukłony Ramp, przestały go bawić. Podróż po z góry ustalonej trasie, dodała do jego życia takiej goryczy, że zawył z bólu. Rozumiał, że pociąg musi jeździć po torach, więc przestał chcieć być pociągiem.

A rano, obudził się przemieniony. Znowu był Passatem. Dobra Mary odczarowała Feliksa.
I chyba wymiotła mu też zazdrość z serca, bo nic a nic nie zazdrościł już Frankowi. Gdy w drodze do pracy stał na przejeździe, z gracją i wdziękiem, jak Rampy, schylił swoje czoło.Teraz już wiedział, że ukłon jest zapłatą za codzienny, Franciszkowy trud. Czarodziejka dała Feliksowi coś jeszcze, w jego bagażniku zamieszkała refleksja. Odtąd bezmyślny wcześniej Passat obserwował, dumał i zastanawiał się. Gdy komuś czegoś zazdrościsz jesteś jak złodziej, gdy go podziwiasz jesteś jego dobroczyńcą-mawiał.
Agata Paczosa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz