Brzoza,
jak co środę, czekała na ptaki. Była dumna, że gromada
skrzydlatych przyjaciół znalazła tu przystań. Szczęśliwe drzewo
poprawiało swoją czarno-białą sukienkę. Palce brzozy przesuwały
się po gładkiej, miejscami łuszczącej się kreacji. Uroku
dodawały jej przebarwione o tej porze roku pojedyncze, jajowate, na
brzegach strzępione żółto-złociste włosy. I choć ludzie
nazywali je listkami, ona była pewna, że to jej farbowane włosy.
Rozłożyła wygodnie swe długie dłonie i czekała. Najpierw
przyleciała Sroka, za nią pani Wróblowa, a na końcu Sójka.
Wszystkie mądre, sprytne, bystre. Gdy zjawiła się Gołębica były
już w komplecie. Z rzadka towarzyszyła im też Sowa. Ona, choć
zawsze miała dużo do powiedzenia, spotkań unikała. Pani Sowa
otworzyła sklep ze starociami. Kupiła też dwa gniazda pod wynajem,
więc nie zawsze miała czas dla przyjaciółek. Naradę zaczęła
Sroka:
-
Moje kochane, czy dacie wiarę, że ludzie nie znają zasad
strofowania?
- A istnieją takie? –zdziwiła się Sójka.
-Owszem, droga pani- mądrzyła się Gołębica.
- Uwagi są jak posiłek, jak nasze ziarenka- potakiwała Wróblowa.
-O kochana pani Wróblowo, ten posiłek o wiele ważniejszy, bo przecież nie dla ciała, a dla duszy-wyjaśniała Sroka.
-A co pani widziała u ludzi?-chciała wiedzieć Sójka.
- A istnieją takie? –zdziwiła się Sójka.
-Owszem, droga pani- mądrzyła się Gołębica.
- Uwagi są jak posiłek, jak nasze ziarenka- potakiwała Wróblowa.
-O kochana pani Wróblowo, ten posiłek o wiele ważniejszy, bo przecież nie dla ciała, a dla duszy-wyjaśniała Sroka.
-A co pani widziała u ludzi?-chciała wiedzieć Sójka.
Dzisiaj
Kaśka stłukła wazon. Fakt nie uważała. Zrobiła się awantura.
Mama krzyczała, a tato się złościł. Dziewczynka stała w kącie
i płakała. Żal mi było tej małej. Mama ośmiolatki nie
wiedziała, że dobra gospodyni podaje najpierw 3 kawałki ciasta, a
na końcu niesłodzoną kawę. Tak należy upominać! Na początku
trzy pochwały, na końcu karcenie. Bo upominanie jest niesmaczne,
nieprzyjemne, dlatego najpierw trzeba je osłodzić. Ono jest gorzkie
jak lekarstwo. A lekarstwo, żeby pomogło trzeba najpierw połknąć.
Ludzie zapominają, jak w tym pomóc pociechom. I dzieci zatykają
uszy, a potem serca…Nikt goryczy nie chce jeść.
-Zapamiętam
sobie te zasady strofowania. Najpierw trzy pochwały, potem jedna zła
uwaga-wyliczała Sójka.
-
I dzieci są wtedy grzeczniejsze, a rodzice szczęśliwsi!-zakończyła
Gołębica.
Tylko
jak tę prawdę przekazać ludziom?-zaszumiała brzoza.
Agata Paczosa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz