Puste gniazdo

Kaczka wraz z mężem i jedną dorastającą córką mieszkała w zagrodzie Józefa. Zaradny gospodarz hodował w gospodarstwie także kury, krowy, świnie i konia. Zbliżała się wiosna. Słońce rozgrzanymi palcami dotykało resztek śniegu, topiąc co jeszcze zostało. Trawniki rozczesywały zlepione od kurzu włosy. Krokus, przebiśnieg i żonkile zakładały nowe wiosenne kreacje. Zwierzęta cieszyły się wiosennymi podmuchami wiatru. W każdym kącie podwórka widać było zmiany i tylko kacza mama płakała co dnia pod lipą. Gdy ujrzała Panią Kurę, otarła łzy i żaliła się:
-Droga Gryzeldo, Julita znalazła kawalera i chce opuścić gniazdo. Co robić sąsiadko?
-Cóż Józefino, nic nie poradzisz, taka kolej rzeczy. Przychodzi widać na nią pora!
-Tylko nie wiem, czy poradzi sobie w dorosłym życiu. Jest jeszcze taka młoda. Brak jej życiowego doświadczenia-tłumaczyła rozżalona.
-Mamy zawsze martwią się o swoje dzieci. Jednak w gnieździe jest jej już za ciasno. Przyszła ta chwila, jej czas!
-Tak wiem, ale …jak ustrzec ją przed złem tego świata. Już nie będę mogła wpływać na jej losy. Sama będzie o wszystkim decydować. A jak pójdzie do miasta i tam pobłądzi?-zamartwiała się.
-Oj Józefino, a jak Julita zdobędzie doświadczenie, życiowe mądrości? Musi sama podejmować decyzje. Musisz jej pozwolić-przekonywała Gryzelda.
-Gdyby moje gniazdo miało drzwi, jak dom gospodarzy, chętnie bym je zamknęła. Nie mogę zgodzić się na to, by moje gniazdo było puste.
-Sąsiadko kochana. Czy myślisz, że ludzie zamykają swoje dzieci?
-Nie wiem, ale sama chętnie bym to zrobiła!-mówiła.
-Gdybym cię nie znała tyle lat, pomyślałabym, że mówisz prawdę. Każda mama, która kocha swoje dziecko daje mu w końcu wolność. Twoja miłość nie może być zaporą jak drzwi. Zechciej być raczej klamką, która otwiera córce te drzwi do świata.
-Czy musiała się zakochać właśnie teraz? Wiosną nam kaczkom marzną jeszcze nogi-dalej narzekała.
-Gryzeldo, a czy kaczki kochają nogami? Zresztą miłość jest ciepła bez względu na warunki atmosferyczne w jakich rozkwita. Już zapomniałaś jak grzeje to uczucie?- odezwała się.
-Jak marcowe słonko…subtelnie i delikatnie-rzekła i po raz pierwszy się uśmiechnęła.
- I tak jak lipcowe słońce gorąco i mocno-dodała mądra Pani Kura.
-To moje gniazdo nie będzie puste! Wypełnię je miłością do mojego Kaczorka!-krzyknęła
i radośnie poczłapała do gniazda szykować córce weselną wyprawę.
                                                                                     Agata Paczosa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz