Karuzelandia

-Mamo, miałaś rację. Dobrze, że poszłam dziś do Pani Ani-wołała dziewczynka od progu.
-Spotkania z nią są zawsze wartościowe- potwierdziła mama.
-O tak. Pani Ania zachęciła mnie do malowania-cieszyła się Paulinka.
-To jednak zapiszesz się na te warsztaty?-dopytywała zadowolona kobieta.
-Pewnie, że tak. A chcesz wiedzieć dlaczego?-spytała córka.
-Tak.
-Bo lubię karuzelę!-krzyknęła.
-Karuzelę?
-A tak! Pani Ania opowiedziała mi bajkę o jeżyku Lolku.
Na placu zabaw zamieszkał jeżyk. Miał wszystko czego potrzeba, by być szczęśliwym, a jednak chodził smutny. Podglądał dzieci i zastanawiał się skąd czerpią radość . Gdy szły do domu próbował tego co one. Bujał się na huśtawce i koniku. Stawiał z piasku babki i zamki. A potem siadał na karuzelę. I tak jak dzieci śmiał się do słońca. Gdy jeż wydoroślał zaprzestał wizyt na placu zabaw. Cóż dorosłym nie wypada wielu rzeczy robić. Myślał, czym mógłby zastąpić karuzelę, bo to ona dostarczała mu najwięcej uciechy. I wymyślił, by ją namalować! Kupił sztalugę, płótno, farby i zaczął. I chociaż chciał namalować tylko to wirujące urządzenie, okazało się, że to malowanie daje mu najwięcej radości. Kiedy to robił, jego świat kręcił się ze szczęścia. Jeżyk uśmiechał się do sąsiadów i mijanych przechodniów.
-Pani Ania mówiła, mi-kontynuowała opowieść Paulinka- że tak dzieje się z każdym człowiekiem, który ma hobby. Opowiadała, że jej pasja pisarska zupełnie przypomina zabawę na placu zabaw. Bo, gdy pisze jej życie przyśpiesza. Wszystkie obowiązki domowe wykonuje szybko, czasem z prędkością dźwięku. By potem mieć czas na pisanie. Gdy wraca z krainy wyobraźni, to czuje się taka zamącona, jakby tyle co zeskoczyła z karuzeli. A świat nierzeczywisty wiruje jej długo w myślach. I tak rozwesela! Dlatego mamusiu, będę, jak jeż malować!
-To chyba wiem od czego zaczniesz-zakończyła rozmowę mama. 
Agata Paczosa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz