W szeleszczącym świecie

-Babciu, babciu –wołała Zuzia. Pójdziesz ze mną do parku na spacer?
-Zuzanko, przecież obiecałam. Załóż płaszczyk, buty i ciepły szal. Pójdziemy.
-Hura, hura-podskakiwała dziewczynka jak kolorowa piłka.
-Oj Zuziu, Zuziu. Nie skacz! Spocisz się i będziesz chora-strofowała babcia.
Było ciepłe, październikowe popołudnie, gdy usiadły w parku na drewnianej ławie pod drzewem. Zachwycały się kolorami. Dziecko co rusz przybiegało do opiekunki pokazując kolejne odcienie żółci, pomarańczu, zieleni i brązu. A wszystkie te barwy mieszkały na liściach sędziwego drzewa. Usadowiły się na dłoniach starego, mądrego kasztanowca. Babcia czytała przyniesioną do parku gazetę i poprawiała chustkę, która przykrywała jej pozbawioną włosów głowę. Wnuczka skakała, biegała i podrzucała do góry liście. Czy mogła wiedzieć, że to jej ostatni spacer z babcią.
Gdy Zuźka schwytała garść liści jeden z nich odezwał się:
-Hej Mała. Skąd jesteś?
Dziewczynka obejrzała się za siebie szukając źródła dźwięku. Po chwili znowu usłyszała:
-Hej nie słyszysz?-pytało.
-Gdzie jesteś?-spytała w powietrze.
-Jak to gdzie? Trzymasz mnie w dłoni. Masz takie ciepluchne, małe paluszki-dokończył
-Ty jesteś gadającym liściem?-zdziwiła się patrząc w kierunku liściastego głosu.
-Tak. A dlaczego się dziwisz?
-Bo liście nie mówią-odpowiedziała.
-Oj, mówią i śpiewają. Ale wy ludzie jesteście tacy zabiegani, że nie słuchacie.
-A o czym opowiadacie?-dopytywała.
- Śpiewamy wam, o tym że świat jest cudowny. Zaśpiewam Ci moją ulubioną piosenkę :
W szeleszczącym świecie liści
nie ma czasu na łzy i strapienia
Tu każdy żyje pięknem
i jest godzien uwielbienia.
-Czyż nie żyjecie zbyt krótko, by móc podziwiać świat?-przerwała pytaniem.
-Nie! Każdy z nas żyje w sam raz. Akurat tyle ile potrzeba, by nauczyć się piosenki. Zanucił:
W szeleszczącym świecie liści
nie ma czasu na złość, wyzwiska
Każdy z nas żyje pokojem
i optymizmem wciąż błyska.
-Moja babcia mówi, że dopiero starość uczy ludzi zachwytów. Ma rację? -chciała wiedzieć.
Listek nie odpowiedział tylko śpiewał kolejną zwrotkę szeleszczącej piosenki:
W szeleszczącym świecie liści
nie ma czasu na zło i waśnie
Tu każdy listek żyje chwilą
wie, że niebawem zaśnie.
-To dla was życie to chwila?
-Dla was też, tylko, że wy ludzie poznajecie tę prawdę u schyłku życia.
Dziewczynka nie rozumiała słowa ”schyłek”, ale zanim zapytała. Listek już mruczał:
W szeleszczącym świecie liści
nie ma czasu na szarość i bóle
Tu każdy żyje radością
i nosi barwną koszulę.
-Listku, moja babcia nosi teraz kolorową chustkę. To dlatego jest teraz taka, taka …wesoła od środka? Jak wy! ?
-Tak Zuziu, niektórym dopiero choroba lub cierpienie zakłada szczęśliwą koszulę.
-Ale moja babcia nie kaszle listku. A cierpienie co to takiego?-chciało wiedzieć dziecko.
Ale do parku przyszedł deszcz. I mokrymi od kropel rękami dotknął babcie, wnuczkę i listka. Czas spaceru dobiegał końca. Zuzia kroczyła po szeleszczącym dywanie i słuchała.
-Zuziu po nas przyjdą pąki,
zielone siądą, radosne,
potem ogłoszą te bąki
ludzie znów macie wiosnę.
-Babciu, czy wiesz, że liście wcale się nie boją śmierci?
- Tak sadzisz?
-Tak. Liść kasztanowca wytłumaczył mi, że ich odejście robi miejsce nowym, bąkom, małym listkom!
-To prawda kochanie, prawda … po naszym odejściu Bóg wypełnia pustkę.
Babcia uśmiechała się do siebie, a wnuczka do kolorowej chustki babci.
Agata Paczosa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz