Tymon od gwiazd

Mały Aniołek wrócił spóźniony do nieba. Długo pukał zanim mu otworzono. Dostojny w swej powadze i mądry w roztropności Mateusz zapytał :
-Tymonie, cóż to wśród ludzi cię zatrzymało?
-Ich głupota!-powiedział i tupnął nogą tak dosadnie, że aż gwiazda spadła na ziemię.
-O! Widzę, że zagubiłeś spokój anielski wśród ludzkich stworzeń-rozbawił się starszy wiekiem Anioł.
-I ty Szacowny Mateuszu, byś go zawieruszył-usprawiedliwiał się mały.
-Opowiedz zatem, co cię tak rozdrażniło.
Miałem zadanie pomóc ludziom. Dostałem do misji łaskę słuchania ich myśli. Jak miałem pomóc tym Bożym stworzeniom, gdy każde z nich myślało o swoich brakach? Spotkałem staruszka-chciał być młody. Słuchałem młodzieńca-pragnął doświadczenia. Widziałem matkę-marzyła o odpoczynku. Natknąłem się na samotną kobietę- fantazjowała o dzieciach. Chłopak chciał mieć dziewczynę, a mąż przeciwnie-wolność, dziecko-swobodę, a rodzic-oparcie.
-Oj Tymonie, krótko żyjesz i ludzi widać jeszcze nie poznałeś. Życie tych nieszczęśliwych podobne jest do huśtawki. Gdy są na dole, chcą bujać się wysoko, gdy są wysoko chcą huśtać się na dole.
-A co ze szczęśliwymi?-zapytał mały.
-Tych zostawiamy samych sobie. Oni poradzą sobie w życiu. Znajdą drogę do nieba jak znaleźli do siebie.
-To jak pomóc nieszczęśnikom?-chciał wiedzieć Tymon.
-Żebym ja to wiedział to, nie otwierałbym nieba, tylko pomagał na dole. Pomyśl, mawiają, że młodzi mają czas na wszystko-zakończył dysputę.
-Już wiem!- zakrzyknął i przytupnął nogą spychając kolejną gwiazdę.
Agata Paczosa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz