Trawnikowo

Oj, uwijały się z pracą Aniołki, uwijały. Na ziemie wysyłały maleńkie, lekkie i ciepłe kropelki wiosennego deszczu. Potem przeczyściły szmatką jasne oblicze słońca. A na końcu barwną wstążką tęczy zawiązały niebo. Mokre maluchy skakały do kałuży, jeziora, rzeki i jeszcze w tyle ciekawych miejsc. Jedna z kropelek usiadła na trawie. Trawa dumna, wyprostowana patrzyła do góry.
-Dzień dobry Trawo-przywitała się.
-Dzień dobry-burknęła.
-Widzę, że zagapiła się Pani w niebo.
-Nie, ja spoglądam na słońce. Taki żar wylewa na mnie, że schną moje dłonie. A ty Kroplo jesteś taka mokra i wilgotna!
-Cóż… taka moja natura. Cieszę się z mojego nasiąkniętego kubraczka-mówiła uśmiechnięta.
-Z czego się tu cieszyć? Ubranie, jak ubranie- skwitowała.
I może ta rozmowa toczyłaby się dalej, gdyby kropelka nie zrobiła się lekka, leciutka i nie poleciała w górę. Cóż kropelki tak mają. Skaczą z chmurki na ziemię, a potem fruwają do nieba.

A potem przyszła zima, a wraz z nią mróz i ochłodzenie. Kropelka dostała piękny, koronkowy płaszczyk. Szlachetnie odziana powitała trawę;
- Dzień dobry Trawo!
-Jaki on tam dobry. Zima, mróz i śnieg!-wkurzała się.
-Trawo czyż nie narzekałaś na słońce? Myślałam, że lubisz zimę-mówiła.
-Zimę, za co? Za to, że jej synek śnieg tak się rozpycha. Przykrył mi głowę i myśli, że jest zabawny!-krzyczała.
-Popatrz jakie zima wydziergała nam kropelkom ubranka-zachęcała
Trawa pootulana białą pierzynką udawała, że nie słyszy.

Kropelka całą zimę próbowała trawie pokazywać piękno wokół, ale trawa tylko narzekała.
A na wiosnę Pan Stefan kupił kosiarkę . Dbał o trawnik, więc i trawie skracał czuprynę. Teraz rosła malutka, niziutko przy ziemi. Gdy kropelka odwiedziła ją majową porą nie mogła nadziwić się. Bo rozmowa przebiegała serdecznie:
-Witaj Kropelko, tęskniłam za tobą- przywitała się.
-Witaj Trawo-odpowiedziała.
-Cieszę się wiosennym słońcem i śpiewem ptaków-oznajmiła.
-Już nie spala ci słońce dłoni?-dziwiła się woda.
-Wiesz, to kosiarka nauczyła mnie życia. Po każdym spotkaniu z nią, gdy zniża mnie pokornie, gdy dotykam prawie ziemi otwierają mi się oczy na piękno. A ono jest wszędzie w słońcu, w deszczu, w śniegu, w tęczy, w wichurze i spokojnym wietrze, w pracy i w odpoczynku.
-O tak, masz rację!-powiedziała kropelka. Czy tylko od kosiarki można się tego nauczyć?-chciała zapytać, ale pofrunęła do nieba. Może dokończą kiedyś tę rozmowę-marzyła. 
Agata Paczosa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz