U zegarmistrza


-Justynko, Justynko, obiad!-wołała mama.
-Dobrze, idę-krzyknęła mrówka.
Zeszła wąskimi schodami w głąb mrowiska i usiadła w jadalni. Już po chwili cała mrówcza rodzinka jadła smaczny posiłek. A przy deserze, mama przeczytała list od Cioci Heli. Mrówka wraz z rodziną mieszkała w Puszczy Białowieskiej. Żaliła się na wujka, który w złości zburzył własny dom.
-Dlaczego Stanisław się tak zachował?-zachodziła w głowę mama Justynki.
-Oj wy mrówki-tłumaczył tato. Czasami, żeby coś docenić trzeba najpierw to stracić. A i żeby coś naprawić trzeba najpierw rozkręcić. Tak jak ja, moje zegary. Czy cierpliwością naprawia się tylko czasomierze?-zapytał zegarmistrz.
-Jak teraz będą żyć?-pytała mrówka.
-Dadzą sobie radę. Jest lato.
-A deszcz…nie zmoczy ich dobytku?-zastanawiała się głośno mama.
-Zmoczy, dlatego gdy krople deszczu dotkną Staszka zacznie budować na nowo. A jego nowy dom będzie trwały, przytulny i ciepły-rozmarzył się.
-Tak sadzisz?
-Tak będzie, bo STRATA jest nauczycielką życia i niejednemu stworzeniu pokazała drogę powrotu do domu, do wartości-oznajmił.
-To co mam jej odpisać ?-pytała mrówka.
Gdy mąż popatrzył na nią spod okularów, już wiedziała, co naskrobać w liście.
Agata Paczosa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz