Sens bezsensu


-Mamo, mamo, dlaczego ja zawsze mam ścierać ten kurz z półek?-pytała z pretensją w głosie Marynia.
-Córeczko, jesteś już duża. A duże panny, takie jak ty, pomagają w domu-tłumaczyła mama.
-A Heniu? On zawsze się wykręca od takiej roboty-żaliła się dziewczynka.
-Maryniu , to praca dla kobiet. Henryk z tatusiem malują ogrodzenie.

- Mamusiu, ale po co jest kurz? No po co?

I mama opowiedziała Mani tę „Kurzową bajkę”. Pewnego dnia do pokoju Alberta wpadł bez pukania wiatr, zatańczył oberka z firanką, mazura z zasłonką i zeskoczył na biurko chłopca.
I, gdy tylko usiadł całą sukmanę i podarte od wiecznego biegania portki sobie ubrudził. Otworzył z wielkiego zdziwienia oczy i krzyknął:

- Ej, Panie Kurzu coś się Pan tu tak rozsiadł!

-Cóż drogi Panie, daleko mi do Pana kondycji. Poruszam się rzadko, raczej opadam. Siedzę
i czekam, jak życie. Może na to, aż sens mój ktoś odkryje?-wyznał skromnie.
-Zaraz, zaraz Pan i sens? Jest Pan jedną z tych rzeczy na świecie, które dla nikogo
i niczego nie mają sensu!-krzyknął i raptownie, jak to raptusy odleciał.
Kurz się uśmiechnął i gdy chciał oddać się filozofowaniu, rozmyślaniom i kontemplacji usłyszał pytanie lampki:

-Kurzu? Wiesz po co jesteś na świecie?

-Tak lampko, wiem. Jestem sensem życia innych- powiedział i zamknął oczy.
-Nie bardzo rozumiem-chciała powiedzieć, ale zaraz otworzyły się drzwi pokoju i zobaczyła Alberta. Za nim ciągnięty za ogon wyjechał odkurzacz. I lampka zrozumiała. No tak, gdyby nie było kurzu odkurzacz, nie byłby potrzebny. Zaraz , zaraz pomyślała i ścierka do kurzu,
i gąbka, i płyn do czyszczenia też! Wszystkie te rzeczy nie byłyby konieczne. Kurz napełnia sensem istnienia te przedmioty. Ot co!

A gdy porządek się wprowadził, bo kurz zrobił mu na chwilę miejsce lampa, aż krzyknęła
z zachwytu. I powiedziała:

- Teraz tu tak pięknie i czysto. Kurzu, dziękuję!-krzyknęła w powietrze.

Tylko dumny porządek nic z tego nie zrozumiał. Czy autorem tego ładu i harmonii nie jest właśnie on-PORZĄDEK?

A lampa, już oświecona wlewała do pokoju swoim światłem prawdę o tym, że kurz zmuszając do wysiłku ludzi przynosi im też satysfakcję. Wystarczy popatrzeć na dumnego Alberta, który aż się zarumienił, gdy do pokoju weszła Asia i oznajmiła:
-Albercie, nie miałam pojęcia że pokój chłopaka może być taki schludny i zadbany. Sam to wszystko wysprzątałeś?

-I co i co, jak skończyła się ta bajka?-chciała wiedzieć sześciolatka.

-I Asia została żoną Alberta-dokończyła opowieść kobieta.

-Mamusiu to jest bajka o tobie i tatusiu, prawda?-domyśliła się dziewczynka.

Tak córeczko, bo my oboje z tatusiem bardzo lubimy satysfakcję. Dlatego tatuś poszedł malować ogrodzenie, a ja gotuję obiad. Po trudzie zawsze przychodzi satysfakcja, zadowolenie.

-Tak jak po kurzu … –zakończyła rozmowę Marynia.

A potem poszła szukać SATYSFAKCJI. Ścierała kurz z półek i z książek, i z telewizora. Wytarła starą lampę, kryształy i porcelanowe filiżanki. A, gdy przyszedł tatuś i powiedział:
- Popatrz Asiu, jak nam Marynia pięknie wysprzątała… tylko mrugnęła porozumiewawczo do mamy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz